sobota, 10 grudnia 2016

Torcik piernikowy z karmelizowanym kokosem i karmelem

Święta zbliżają się wielkimi krokami. W tej przedświątecznej gonitwie za prezentami, długimi kolejkami do kasy i wymyślaniem co postawimy w tym roku na świąteczny stół, z przyjemnością wracam pamięcią do dzieciństwa. 

Jak pamiętam Boże Narodzenie? 

Najważniejszym elementem była oczywiście choinka przywieziona prosto z lasu,pachnąca. Ale nie była taka piękna jak teraźniejsze choinki. Na dole była mocno rozłożysta i miała zaledwie kilka gałęzi na górze.

  Już na początku grudnia zaczynałam lepić łańcuchy z kolorowego papieru. W głowie miałam wizję zawsze pięknie wystrojonej choinki. Później okazywało się , że tylko w mojej wyobraźni paski papieru tną się w idealnie równe kawałki a ręce są całe ulepione klejem z mąki. 

Mama kilka dni przed Wigilią zaczynała wypieki, wędzenie mięsa. Do dzisiaj czuję smak swojskiej kiełbasy , która pojawiała się na stole pierwszego dnia.

 A przed Wigilią kiedy tylko się ściemniło biegłam ile sił w nogach do stodoły, by przynieść garść sianka pod obrus. Dlaczego biegłam kiedy robiło się ciemno, a nie za dnia? Bo miałam nadzieję, że skoro jest już pierwsza gwiazdka to zobaczę Świętego Mikołaja , który sunie w swoich saniach po niebie. Nigdy nie póbowałam śledzi i nie mogłam się do nich przemóc, potem miałam wyrzuty sumienia,że nie spróbowałam wszystkich potraw. A śledzie stawały mi kołkiem w gardle :) Za to pieczałowiecie liczyłam potrawy wigilijne i wymyślałam , co by tu jeszcze postawić na stół ,by było ich 12.

 Gdy patrzyłam na puste nakrycie przy stole w oczach miałam mojego tatę, który niestety niespodziewanie szybko nas opuścił... Po wieczerzy chodziłam z bratem, podać opłatek zwierzetom i mocno wierzyłam, albo chciałam wierzyć w to, że o północy zwierzeta przemówią ludzkim głosem. 

  Pięknym wspomnieniem z tego okresu są też szyby , na których Dziadek Mróz malował piękne kwiaty. Nigdy nie mogłam pojąć skąd się wzięły. Ale zapadły mi w pamięć do dziś, i trzaskający ogień w piecyku to była prawdziwa Magia Świąt......








Składniki na ciasto;
1 i 1/4 szklanki mąki pszennej
125 g masła
żółtko
łyżka śmietany 18 %
1/4 szklanki pudru
łyżeczka proszku do pieczenia Delecta
przyprawa do piernika Delecta
czubata łyżka kakao

Krem kokosowy;
2 żółtka
200g masła roślinnego
1/2 l mleka
3 czubate łyżki cukru pudru
po 2 łyżki mąki pszennej i ziemniaczanej
cukier waniliowy Delecta
szklanka wiórek kokosowych
opakowanie karmelizowanych wiórek kokosowych Delecta

Oraz;
garść karmelizowanych wiórek Delecta
posypka karmel Delecta

Mąkę przesiewam z proszkiem do pieczenia. Zagniatam z resztą składników na gładkie ciasto. Zawijam w folię i odkładam do lodówki na 30 minut.

W tym czasie przygotowuję krem. 1.5 szklanki mleka gotuję z cukrem waniliowym. W misce ubijam żółtka z cukrem i dolewam pozostałe pół szklanki mleka. Dodaje obie mąki i miksuję . Masę jajeczną wlewam na gotujące się mleko i gotuję budyń. Studzę.

Tortownicę o średnicy 22cm, wykładam papierem do pieczenia . Ciasto rozwałkowuję i przekładam na blaszkę. Nakłuwam widelcem i piekę ok. 20 minut w 180st. Studzę.

Masło ucieram na puszysta masę, Dodaję po łyżce zimnego budyniu. Miksuję. Dodaję wiórki kokosowe i mieszam. Masę wykładam na ciasto. Posypuję pozostałymi wiórkami karmelizowanymi i posypką karmelową. Schładzam w lodówce.

Smacznego :)


Przepis na wypiek… ot tak… prosto z serca!

czwartek, 8 grudnia 2016

Sok na odporność

Burak. Niedoceniane warzywo, niepozorna bulwa, która w rzeczywistości jest bombą witaminową. Pysznie smakuje, kiedy upieczemy je w piekarniku odwdzięczy nam się słodkim smakiem. Kiedy zachorujemy sok z buraka złagodzi kaszel i pomoże nam zwięszyć odporność. W takim wydaniu nawet mój pięciolatek chetnie sięga po sok.



Składniki;
2 buraki
2-3 pomarańcze
kłącze imbiru

Buraki myję, pomarańcze obieram i razem z obranym kłączem imbiru przepuszczam wszystko w sokowirówce. Kiedy dodamy do soku łyżkę miodu i lekko podgrzejemy otrzymamy sok na odporność. Należy go wtedy trzymać w lodówce, góra 2-3 dni i pić po 3 łyżki dziennie.

zBLOGowani.pl

Magiczny sok z chia

Przed świętami warto trochę spomóc nasz organizm i oczyścić go od środka. Proponuję serię warzywnych , zdrowych i pysznych soków, wzbogaconych różnymi dodatkami. Dziś proponuję sok z selerem i nasionami szałwii hiszpańskiej. Zdrowie w jednej szklance :)





Składniki;
duże jabłko
pół małego selera
3 duże marchewki
1-2 łyżki nasion chia

Jabłko, marchewki i selera myję i razem ze skórką wkładam do sokowirówki. Mieszam z nasionami szałwii hiszpańskiej. Najlepiej smakuje schłodzony.

Smacznego :)


zBLOGowani.pl

sobota, 3 grudnia 2016

Krem z dyni

Prosta a jakże bogata w smaku zupa. Apetycznie wygląda, bardzo dobrze smakuje z grzankami czosnkowymi. Jeśli lubicie gęste, sycące zupy ta na pewno przypadnie Wam do gustu. A do tego jest banalnie prosta w wykonaniu. 







Składniki;

dynia hokkaido
2 marchewki

pietruszka

3 ziemniaki
cebula
plaster selera
ząbek czosnku
2 łyżki masła
sól i pieprz do smaku
1/2 łyżeczki suszonego imbiru (może być świeży)
1/2 łyżeczki kurkumy

Warzywa obieram . Dynię kroję w kostkę i podsmażam na łyżce masła. Przekładam do garnka i zalewam ok. 2 litrami wody (można użyć bulionu).

Pozostałe warzywa kroję w dużą kostkę. Na tej samej patelni na pozostałym maśle szklę cebule i dodaję pokrojony w plasterki ząbek czosnku. Nastepnie dodaję marchew, pietruszkę i selera. Kiedy warzywa się podsmażą, przekładam je do garnka. Gotuję około 25 minut.

Pod koniec dodaję drobno pokrojone ziemniaki.
 Gotuję do miękkości.

Zupę miksuję blenderem na krem.

Doprawiam do smaku solą, pieprzem, kurkumą i imbirem.

Jeśli zupa jest zbyt gęsta dolewam trochę przegotowanej wody.

Smacznego:)


.

poniedziałek, 28 listopada 2016

Ekspresowe paszteciki z pieczarkami

Jeśli podwiniecie rękawy, to za godzinę wyjmiecie z piekarnika, pełną blachę pachnących pasztecików. Bez drożdży, proszku do pieczenia. Naturalne i bardzo smaczne. Z farszami można pokombinować i zrobić taki jaki najbardziej Wam smakuje. A sekretny składnik ciasta to...zapraszam na wpis.



Farsz;

30 dag pieczarek
duża cebula
olej
sól i pieprz do smaku

Ciasto;
25 dag twarogu w kostce
2 szklanki mąki pszennej
1/2 łyżeczki soli
125 g masła roślinnego

Oraz;
jajko do posmarowania
dowolna mieszanka ziół do posypania


Cebulę kroję w drobną kostkę i szklę na odrobinie oleju. Umyte pieczarki obgotowuję w wodzie i rozdrabniam w elektrycznym rozdrabniaczu. Dodaję do cebuli i chwilę smażę. Doprawiam do smaku. Składniki na ciasto zagniatam i rozwałkowuję. Wycinam z niego kwadraty i nakładam farsz. Zlepiam po przekątnej. Układam na blasze. Smaruję roztrzepanym jajkiem i posypuję ziołami. Piekę 20 minut w 180st. Podaję z dipem.

Smacznego :)

sobota, 26 listopada 2016

Faszerowane papryki ze szpinakiem i frytkami z selera

Witajcie. Jak ja lubię wekeendy mogę wtedy nadrobić zaległości i wypóbować nowe potrawy, które chodziły mi po głowie cały tydzień. Dziś zapraszam na nieco odmienne, bo wegetariańskie danie. Papryki wypełnione pysznym farszem z kaszą jaglaną. Do tego nuta sosu czosnkowego Folwark i przepyszne frytki  z selera. Ja się w nich zakochalam i będę robiła je częściej.

Jeśli nie macie w domu potrzebnych składnikow możecie je zamówić na Frisco, a dojadą do Was same. Tam też znajdziecie szeroką gamę sosów. 

Miłego dnia :)







2 połówki kolorowej papryki

Farsz do papryki;
20dag szpinaku ( miałam tylko mrożony)
4 łyżki ugotowanej kaszy jaglanej
ząbek czosnku
łyżka masła
gruby plaster sera feta
sól i pieprz do smaku

Warzywne frytki:
2 duże plastry selera
2 marchewki
2 kawałki dyni hokkaido
1/2 główki czosnku
łyżka oleju rzepakowego

Rozmrożony szpinak podsmażam na maśle z przeciśniętym przez praskę czosnkiem. Dodaję kaszę i fetę. Doprawiam do smaku sosem, solą oraz pieprzem.

Selera i marchewkę obieram i kroję  słupki , dodaję kawałki dyni i mieszam z olejem. Przekładam do formy, na wierzchu układam nafaszerwoane papryki. Piekę około 30-40 minut w 180 st.

Smacznego :)


niedziela, 20 listopada 2016

Jajko w pomidorach

Prosto z patelni przywędrował do Was kolejny przepis z serii proste i tanie. Pachnące pomidory i  jajko z płynnym żółtkiem a to wszystko pachnące czosnkiem. Do tego wszystkiego kromka chrupiącej bagietki. Ciekawy pomysł na ciepłe śniadanie czy też kolację. Ja uwielbiam a Wy?


Składniki:
pomidor 
jajko
duży ząbek czosnku
2-3 kromki bagietki 
łyżka masła
sól i świeżo mielony pieprz do smaku

Czosnek obieram i drobniutko siekam. Na dużej patelni roztapiam masło i dodaję czosnek. Pomidora kroję w plastry i układam na patelni. Po chwili na wolne miejsce wbijam jajko. Smażę je tak by żółtko pozostało płynne. Na drugiej patelni obsmażam bagietkę.

Na talerz przekładam pomidory, na nie układam jajko . Oprószam solą morską i świeżo mielonym pieprzem. Podaję z bagietką.  

Smacznego :)

poniedziałek, 7 listopada 2016

Najprostsze ciasto czyli szarlotka sypana

Witam Was serdecznie po dłuższej przerwie. Tak to jest kiedy oprócz jednej pasji znajduje się jeszcze drugą, wtedy doba jest za krótka i ciężko znaleźć wolny czas. 

Jesień przywitała nas już ponad miesiąc temu. A jak jesień to oczywiście sezon na nasze najlepsze polskie jabłka. 

Chciałam Wam dziś zaprezentować pyszny wypiek, który:


  • nie wymaga szczególnych umiejętności
  • nie wymaga wagi kuchennej bo składniki łatwo odmierzysz szklanką
  • nie zawiera jajek w składzie
  • nie wymaga miksera
  • nie potrzebuje wałka, stolnicy, pięciu misek itp.
  • składa się tylko z kilku podstawowych składników
  • jest tak prosty, że nawet kilkulatek poradzi sobie z jego przygotowaniem
Szarlotka sypana urzekła mnie swoją prostotą i smakiem. To najlepszy jabłecznik jaki ostatnio jadłam. Wspaniale smakuje na ciepło, a z drugiej strony długo zachowuje świeżość.

Tym razem dla urozmaicenia posypałam ją prażonymi orzechami i cynamonem.



Składniki:
2 kg soczystych jabłek
2 szklanki maki pszennej
2 szklanki kaszy mannej
szklanka cukru
łyżka proszku do pieczenia
30 dag zimnego masła roślinnego

Ewentualnie;
cukier waniliowy, cynamon, orzechy, rodzynki

Jabłka obieramy i ścieram na tarce o dużych oczkach. Foremkę 20cmx30cm wykładam papierem do pieczenia. Przesypuję na nią 1/3 porcji suchych składników. Układam połowę jabłek. Tym samym sposobem robię kolejne warstwy. Na wierzch wykłądam strużki zimnego masła. Szarlotkę piekę 50 minut w 180st. Posypuję cynamonem i prażonymi orzechami włoskimi.

Smacznego

czwartek, 22 września 2016

Legendarne mydło z Aleppo

W ubiegłym tygodniu przedstawiłam Wam pierwsza część z serii Naturalne Kosmetyki. Dziś nadeszła pora na kolejny rewelacyjny specyfik. Co ta takiego. Kostka mydła...



Pewnie większość z Was już dawno nie używa mydełek w kostkach. Wyparły je mydła w płynie,żele, galaretki i inne specyfiki do kąpieli. Czy jednak słusznie? 

Legendarne mydło z Aleppo wytwarza się z oliwy oliwek, wody morskiej i oleju laurowego. Olej laurowy to naturalny antybiotyk. Ma działanie antyseptyczne i głęboko nawilżające. Natomiast oliwa z oliwek zawiera dużo witaminy E, która dba o odpowiedni poziom nawilżenia . Regeneruje skórę i opóżnia jej starzenie. A kiedy dojdzie do połączenia oliwy z oliwek i oleju laurowego to prawdziwa petarda, którą pokocha Wasza skóra.

Sam proces produkcji tego mydła jest niezwykle ciekawy. Olej z tłoczonych na zimno oliwek najlepszej jakości, podgrzewa się przez kilkanaście dni w wielkich kadziach. Na końcu dodaje się olej laurowy i przelewa mydło do specjalnych pojemników. Kiedy zastygną zostają ręcznie pokrojone i ostęplowane. 

Ale to jeszcze nie koniec tajemniczej produkcji. Następnie mydła są przeworzone do specjalnych pomieszczeń na pustyniach i tam leżakują osłonięte przed słońcem ale wystawione na pustynny wiatr. Czas takiego oczekiwania wynosi od 9 miesięcy do nawet kilku lat.


Mydło z Aleppo charakteryzuje się różną zawartością oleju laurowego. Są to odpowiednio 20,35,50 i 70%.

Przy kupnie mydła stosuje się zasadę im większe problemy skórne, to wybieramy mydło z większą zawartością oleju laurowego. Jeśli chodzi nam tylko o odpowiedni poziom nawilżenia kierujmy się odwrotną zasadą czyli większą zawartością oliwy z oliwek w składzie mydła.

W skrócie przybliżyłam Wam najważniejsze informacje jeśli chodzi o legendarny syryjski skarb natury. Ale jak ja je oceniam?

Mydło kupiłam około 2 miesięcy temu. Stosuję je codziennie. Na początku było troszkę trudno przyzwyczaić do dużej kostki mydła, zamiast żelu, którego używałam do kąpieli. Jednak po kilku razach przekonałam się, że mydełko jest również łatwe w użyciu. Czuję, że moja skóra nie jest już przesuszona. Po kąpieli można oczywiście dodatkowo nawilżyć skórę balsamem, ale ja już tego nie robię. Delikatnie tylko osuszam ciało ręcznikiem. Chropowata skóra na kolanach i łokciach zdecydowanie się wygładziła. Kupiłam mydełko z 35%zawartością oleju laurowego i uważam, że jeśli nie macie jakiś problemów skórnych typu atopia, łuszczyca czy trądzik, to taka zawartość oleju zdecydowanie wystarcza. Mydełko wystarcza na około 90 myć, czyli za 34zł macie spokój na 3 miesiące. 

A kolorowe żele już dawno poszły w odstawkę. Zamiast tego kupiłam sobie mydelniczkę, na która odkładam mydełko po kąpieli.

Coraz więcej moich znajomych interesuje się naturalnymi kosmetykami.

Mam nadzieję ,że ten trend bedzie miał tendencję zwyżkową. Przecież wiadomo, że najlepsze są naturalne produkty i dotyczy to wszystkich sfer życia.

Legendarne mydło z Aleppo kupicie tutaj. Serdecznie poelcam i zachęcam do skorzystania z oferty sklepu Mydlarnia u Franciszka.

Pieczona cukinia z pomarańczowym pieprzem

Proste, banalne a jakie smaczne. Plastry cukinii upieczne w piekarniku. 20 minut i gotowe. Ja uwielbiam. Taka cukinia może być dodatkiem do obiadu bądź samodzielnym daniem. Świetnie smakuje posypana pleśniowym serem z dodatkiem suszonych pomidorów.


Składniki;
2 młode zielone cukinie
2 młode żółte cukinie
odrobina oliwy
sól
pomarańczowy pieprz 

Cukinie myję i kroję  w plasterki. Mieszam z odrobiną oleju. Przekładam na blachę do pieczenia. Piekę około 20 minut w 180 st. Oprószam sola i pieprzem. Smacznego :)

Cebularze z czarnuszką

Wczoraj piekłam cebularze. Takie aromatyczne, mięciutkie  z dodatkiem czarnuszki. Zamiast cebuli można zrobić wersję z pieczarkami, również będzie smacznie. Użyłam do nich mixu mąki pszennej i chlebowej. A efekt? Oceńcie sami:)




Farsz;
3 duże cebule
3 łyżki oleju
sól i świeżo mielony pieprz do smaku
świeża mięta

Ciasto:
opakowanie suchych drożdży
125 ml ciepłego mleka
szczypta cukru
1-2 łyżki naturalnego jogurtu lub kwaśnej śmietany
2 jajka
3 łyżki miękkiego masła
25 dag maki pszennej
25 dag mąki chlebowej
łyżeczka czarnuszki
płaska łyżeczka soli

Cebulę obieram i kroję w kostkę. Podsmażam na oleju aż się zeszkli. Dodaję posiekaną miętę i doprawiam do smaku.

Drożdże rozpuszczam w mleku, dodaję szczyptę cukru i odstawiam aż zaczyn zacznie rosnąć.

Do miski wsypuję mąki i sól. Dodaję jajka, jogurt i miękkie masło oraz wyrośnięty zaczyn. Na koniec dodaję czarnuszkę. Zagniatam ciasto aż będzie odchodziło od ręki.

Odstawiam do wyrośnięcia.

Z ciasta formuję placuszki i spłaszam je ręką. Układam na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Smaruję farszem i wstawiam do piekarnika. Piekę 20 minut w 180 st.

Smacznego :)





poniedziałek, 19 września 2016

Biała dama

Rewelacyjne ciasto bez pieczenia. Teraz już się nie wykręcicie, że nie potraficie piec, to nie dla Was, bo wychodzą Wam same zakalce itd.  Kilka prostych składników i macie pyszne ciasto. Krem nie jest słodki, do tego biszkopty namoczone w kawie. Taka mini improwizacja tiramisu. Jeśli lubicie smak kawy, do kremu możecie również dodać kawę rozpuszczalną. A wierzch ciasta oprószyć kakao czy startą czekoladą. Serdecznie Wam polecam, a ja zjadam kolejny kawałek i szykuję się do pracy. To będzie dobry dzień !



Składniki:
800g biszkoptów savoiardi
2 szklanki naparu mocnej kawy rozpuszczalnej
400g serka waniliowego homogenizowanego
2 śnieżki
300 ml mleka
2 cytrynowe galaretki

Galaretki rozpuszczam w 3/4 szklanki wrzątku. Dokładnie mieszam aż żelatyna się rozpuści. Foremkę wykładam folią spożywczą. Połowę biszkoptów nasączam w naparze kawowym i układam w foremce. Do miski wlewam mleko i dodaję śnieżki w proszku. Miksuję około 3 minuty aż zgęstnieją. Dodaję serki waniliowe i przestudzoną galaretkę. Miksuję do połączenia składników. Połowę kremu wykładam na biszkopty.

Na krem wykładam druga porcję ciastek nasączonych kawą i kolejną porcję kremu. Wygładzam za pomocą specjalnej szpatułki, Schładzam.

Smacznego :)

niedziela, 18 września 2016

Pieczone bataty

Kto z Was miał już okazję próbować słodkich ziemniaków? Czy Wam posmakowały? Mi bardzo. Są lekko słodkie, mają ciekawy zapach i pomarańczowy kolor . Można je wykorzystywać do wielu potraw. Jednak na początek proponuję byście zaczęli od przygotowania pieczonych batatów. Doskonała alternatywa dla tradycyjnych frytek. Aaa co jeszcze ważne, bataty są niskokaloryczne !


3 duże bataty
sól morska
kolorowy pieprz
oliwa do skropienia

Bataty obieram i za pomocą nożyka do frytek wycinam z nich karbowane plastry. Przekładam na blaszkę do pieczenia i skrapiam oliwą. Piekę w piekarniku około 25 minut w 200st. Po upieczeniu oprószam solą i pieprzem. 

wtorek, 13 września 2016

Pasztet z cukinii z płatkami owsianymi i sezamem

Pyszna, warzywna zapiekanka, która doskonale nadaję się na obiad czy też ciepłą kolację. Taki pasztet robię już od dawna. Jednak za każdym razem dodaję do niego coś innego, by podkreślić smak warzyw. Dziś postawiłam na prostotę. Odrobina mięty, płatków owsianych i przypraw. Bardzo lubię takie zapiekanki i Wam również serdecznie je polecam. 


Składniki;
3 szklanki startej cukinii
marchew 
cebula
szklanka bułki tartej
1/2 szklanki oleju rzepakowego
1/2 szklanki płatków owsianych 
3 łyżki sezamu
15 dag sera gouda
pomidorki koktajlowe
kilka listków posiekanej mięty
płaska łyżeczka soli
szczypta pieprzu
łyżeczka słodkiej papryki
szczypta kurkumy
łyżka przyprawy suszone pomidory  z czosnkiem 
2 jajka
masło i bułka do wysmarowania formy 

Cukinię i cebulę ścieram na tarce o dużych oczkach. Po kilku minutach odciskam z nadmiaru soku. Marchew ścieram na  drobniejszych oczkach. Warzywa mieszam. Dodaję bułkę tartą, sezam i płatki owsiane oraz przyprawy i posiekaną miętę. Dolewam 125 ml oleju oraz dwa żółtka. Ser kroję w kostkę i dodaję do masy. Białka ubijam na sztywno. Pianę dodaję do masy warzywnej i mieszam łyżką. 

Formę żaroodporną smaruję masłem i wysypuję bułką tartą. Przekładam masę, układam pomidorki i wstawiam do nagrzanego piekarnika. Piekę około 1 godziny w 200st.

Smacznego :)

poniedziałek, 12 września 2016

Nie samym chlebem żyje człowiek ... :)

Witam Was serdecznie. jak w tytule napisałam nie samym chlebem żyje człowiek, dlatego dzisiaj postanowiłam trochę odciągnąć Was od garów, a zaciągnąć do łazienki. Cóż tam będziemy robić? Kochane moje czytelniczki,  zapewne jak wszystkie kobiety chcecie wyglądać olśniewająco. Ale jak to zrobić? Mam dla Was genialny patent, który możecie nabyć w Mydlarni u Franciszka.


Ale po kolei. Skąd wogóle taki post? Już Wam wszystko tłumaczę po kolei.


Ci którzy są ze mną od początku powstania bloga i Ci którzy mnie znają wiedzą, że staram się odżywiać w zdrowy sposób (oczywiście czasem zdąża mi się także zaszaleć), ale niezmienne jest to, że szerokim łukiem omijam wszelkie gotowce, które w swoim składzie mają  szereg niezrozumiałych dla mnie składników, polepszaczy itp. 

Od pewnego czasu idąc tym tropem, postanowiłam także zamienić moje dotychczasowe kosmetyki na kosmetyki naturalne. 

I tutaj z pomocą przyszła mi wspomniana wcześniej Mydlarnia u Franciszka. Niech nazwa Was nie zmyli, że w tym sklepie dostaniecie tylko mydła :) Znajdziecie tam wszystko co jest niezbędne do dbania o siebie, począwszy od mydeł , kremów, peelingów, maseczek, kwiatowych wód, glinek, maseczkek, balsamów  i wiele wiele innych.

Ja kiedy wchodzę do Mydlarni dostaję zawrotu głowy i nigdy nie mogę poprzestać na jednym zakupie :)

Dziś chciałabym przedstawić Wam moją krótką recenzje o Marokańskim Czarnym Mydle Savon Noir i rękawicy Kessa.






To słynne mydło jest produkowane ze zmiażdżonych oliwek i wody. W swoim składzie zawiera; aqua, glycerin, parfum,benzyl acohol, geraniol , limonene i linalol. Produkowane jest we Francji. Można je stosować zarówno na twarz jak i na całe ciało. Doskonale nadaje się do peelingu enzymatycznego. To mydełko doskonale nawilża skórę i ją wygładza. 

Jak należy je stosować by wydobyć z niego wszystko co najlepsze?

To proste, zabieram z sobą opakowanie mydełka, rękawicę i zamykam się w łazience na 20 minut. Biorę szybki prysznic i wmasowuję w ciało Savon Noir Neroli. Ma delikatny zapach, i przyjemną konsystencję. Pozostawiam je na skórze kilka minut, by wzmocnić jego działanie i zabieram się za rękawicę Kessa. 

Na pierwszy rzut oka rękawica, nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia, ponieważ jest dość szorstka,a ja mam delikatną skórę. Bardzo często swędzi mnie skóra kiedy stosuję do mycia gąbkę, lub tradycyjny peeling. Kiedy jednak przystąpiłam po raz pierwszy do masażu tą rękawicą szybko zmieniłam zdanie. Mokra rękawica doskonale masuje ciało, prowadzę ja okrężnymi ruchami w kierunku serca. . Ponieważ jest cienka, mogę doskonale kontrolować siłę tarcia i skupić na miejscach problematycznych, takich jak kolana, pięty, łokcie, a na delikatniejszych miejscach takich jak dekolt, delikatnie tylko muskam ciało rękawicą. 

Po takim zabiegu czuję się o 1 kg lżejsza. Skóra jest dogłębnie oczyszczona (ponieważ mydełko rozpuszcza obumarły naskórek), delikatna, gładka (zrobiłam test przy pierwszym użyciu, jedną nogę umyłam zwykłym żelem, a drugą potraktowałam Savon Noir i Kessą, przy dotyku od razu było czuć różnicę. Noga po peelingu była zdecydowanie bardziej miła w dotyku i jedwabiście gładka). 

Po zakończonym seansie niczym w Spa, na ciało nakładam jeszcze odżywczy balsam lub olejek.

Rękawicę wystarczy wyprać w ciepłej wodzie i wysuszyć na balkonie.

Podsumowując chciałabym Was zachęcić do wypróbowania Savon Noir Neroli i rękawicy Kessa.
Jestem pewna,że tak jak ja pokochacie te kosmetyki. Nie ważna jest ilość a jakość. Dlatego ja szerokim łukiem omijam już popularne drogerie, gdzie półki uginają się pod sztucznymi kosmetykami, ale za to nęcą pięknymi opakowaniami, kolorami i zapachami. POSTAWMY NA NATURĘ! Ona najlepiej wie co jest dla nas najlepsze !

P.S Niedługo ukaże się nowy post, w którym zdradzę Wam mój numer 2 z listy top naturalnych kosmetyków :)

niedziela, 11 września 2016

Totalne wariacje smakowe czyli dessert bar

Dziś ponownie odwiedziłam moją ulubioną kawiarnię na Starym Mieście "Miodową".  Jeśli będzie kiedyś w jej pobliżu serdecznie polecam. Kameralna atmosfera i przemiła obsługa sprawiają, że chce się tam wracać .

Jednakże hitem dzisiejszej wizyty był dessert bar. Co to wogóle takiego? Już Wam tłumaczę, są to popisowe desery chefa kuchni. 

Wyglądają nieziemsko a do tego jak smakują! Istne wariacje smakowe, bo jak inaczej określić połaczenie jeżyn i oliwy z oliwek czy lody o smaku wyrafinowanego sera, czy też puder jałowcowy.

Eksplozja smaków, różne tekstury począwszy od pianki, lodów, granity z arbuza a na pudrze jałowcowym skończywszy. 

W skład wchodzi 5 deserów, a każdy zaskakuje smakiem i wyglądem. Taka mała przygoda kulinarna, którą na długo zapamiętam.

Desery były tak pyszne , że nie doczekały się rewelacyjnych zdjęć. Udało  mi sie ująć tylko niektóre. Niestety mój faworyt nie doczekał się wogóle zdjęcia, a była to genialna beza o smaku szarlotki z kokosem i lodami o smaku gałki muszkatałowej.

Kolejnym deserem był sorbet o smaku mango z musem pietruszkowym oraz waflem ryżowm. Sorbet był wyśmienity. Mus z pietruszki ma lekko galaretowatą konsystecję i bardzo wyczuwalną nutę pietruszki, do tego leciutki i lekko słony wafelek ryżowy. Wszystko idealnie współgrało na talerzu i na dodatek cieszyło oko :)


Lody na maślance, delikatne i bardzo aksamitne w  smaku. Do tego jeżyny z sosem i nutą majeranku, a smak wszystkiego podkręciła najlepszej jakości oliwa z oliwek. Tak tak oliwa! I gwarantuję Wam,że to rewelacyjnie smakowalo. Totalne szaleństwo ale jednakże bardzo udane !


Granita z arbuza (mega schłodzony i skompresowany arbuz doskonale orzeźwił nasze kubki smakowe), do tego orzechy, tallegio (ser pleśniowy, delikatny, aksamitny i subtelny). Nigdy nie wpadłabym na to, że można zrobić lody z sera. Smak był niezwykle ciekawy i inspirujący. Bardzo kremowe lody, które dopiero po chwili uwalniały swój smak. Absolutnie nieziemski smak. Do tego wszystkiego karmelizowana biała czekolada.



Na koniec lody mleczne o smaku jałowca, delikatna i puszysta pianka, crunchy oraz puder jałowcowy. Bardzo słodki deser z mocno wyczuwalną nutą jałowca. Pianka świetnie skomponowała się z lodami i chrupiącym crunchy. Zabawa tekturami i smakami powodowała , że z niecierpliwością sięgało sie po kolejną łyżeczkę deseru.



Podsumowując pragnę zrobić wielki ukłon dla szefa kuchni. Gratuluję wspaniałych pomysłów i życzę kolejnych inspiracji. A ja tym samym miałam okazję spróbować jak smakuje kawałek nieba, w Miodowej  oczywiście :)

Powidła śliwkowe z czekoladą

W tym roku węgierki wyjątkowo obrodziły. Zrobiłam dwie solidne porcje tradycyjnych powideł śliwkowych i jedną wariację na temat czekoladowego kremu.

Powidła śliwkowe z czekoladą doskonale nadają się do przekładania wafli, naleśników, kanapek czy też do wyjadania prosto ze słoiczka kiedy dopadnie nas chandra, a pod ręką nie będzie nic słodkiego.

Przepis nie jest trudny aczkolwiek odrobinę pracochłonny , ponieważ trzeba dość długo smażyć powidła by odparowały i dostatecznie zgęstniały.

Ale co tam, warto się chwilę poświęcić by zimą zajadać się naleśnikiem z takim czekoladowym kremem.

Serdecznie zapraszam na przepis.


Składniki;
około 3 kg wydrylowanych śliwek węgierek
cukier do smaku ( w zależności od upodobań , ja dałam około 1,5 szklanki cukru)
3 kopiaste łyżki kakao
2 czekolady mleczne
łyżeczka cynamonu (jeśli ktoś lubi)

Śliwki można przygotować na dwa sposoby. Przepuścić przez maszynkę do mięsa lub zblendować. Jeśli nie macie maszynki a Wasz blender nie radzi sobie z twardszymi produktami, możecie podgotować śliwki i dopiero wtedy je zblendować.

Pulpę śliwkową przekładam do dużego garnka i smażę na wolnym ogniu około 2-2,5 godziny aż zgęstnieje i odparuje. Dosładzam do smaku cukrem i dodaję cynamon.

Następnie dodaję połamaną czekoladę i kakao. Mieszam aż się rozpuści. Tak przygotowane powidła smażę jeszcze około pół godziny często mieszając. Przekładam do wyparzonych słoików i mocno zakręcam. Zostawiam do ostygnięcia.


Smacznego :)

sobota, 27 sierpnia 2016

Kotlety mielone z serem i miętą

Witajcie. Ostatnio pochłonęła mnie w zupełności praca, dlatego mniej do Was zaglądam. Ale jak to u mnie bywa, ciągle coś tam mieszam w garnkach. 
To mnie uspokaja i wycisza :)

Dziś na obiadek mieliśmy pyszne kotleciki mielone. Ale nie takie zwykłe. Moim genialnym odkryciem ostatnio jest mięta, którą hoduję na kuchennym parapecie, suszę i później dodaję do mięs. Mięta fajnie podnosi walory smakowe potrawy. A do tego wszystkiego dodałam ser żółty.

Kotleciki wyszły wilgotne, bardzo smaczne. U mnie w tej wersji pojawią się na pewno jeszcze wiele razy.

Zapraszam.



40 dag mięsa mielonego z łopatki
jajko
4 łyżki bułki tartej+bułka do panierowania
łyżka ostrego sosu do kebaba
szczypta soli
łyżka suszonej mięty (rozcieram ja w rękach)
cebula
plaster sera o grubości około 1/2cm
olej do smażenia 

Do mięsa wbijam jajko i dodaję sos do kebaba. Cebulę obieram i kroję w drobną kosteczkę. Dodaję do mięsa razem z resztą składników i przypraw. Mieszam. Ser kroję w małą kosteczkę , mieszam z miesęm. 

Formuję nieduże kotlety, Obtaczam je w bułce tartej i smażę na małym ogniu, na rozgrzanym tłuszczu. Po usmażeniu przekładam do rondelka i nakrywam pokrywką , by kotlety przeparowały.

Podaję z ziemniaczkami i duszoną marchewką.

Smacznego :)

sobota, 6 sierpnia 2016

Najlepsze ozdoby na torty

Pewnie większość z Was wie, że czasem wykonuję torty dla rodziny i znajomych. Od małego lubiłam pichcić w kuchni i jak widać, tak mi zostało do dzisiaj. A słodkie rzeczy to zdecydowanie mój konik. Pomimo tego, że jest dużo pracy przy torcie, bardzo lubię je robić, bo wtedy nie ogranicza mnie wyobraźnia. Od dłuższego czasu myszkuję po sklepach w poszukiwaniu fajnych posypek, dodatków do ciast itp. Staram się by moje wypieki smakowały jak najlepiej, dlatego używam dobrej jakości produktów.

I jeśli chodzi właśnie o produkty dekoratorskie serdecznie polecam Wam sklep CUKIETERIA. To prawdziwy raj dla fanów słodkości. Znajdziecie tutaj dosłownie wszystko. Poczynając od szerokiego asortymentu czekoladowego, po dodatki do ciast, ozdoby, akcesoria pomocnicze, syropy i kawy. A jeśli chcecie podnieść swoje kwalifikacje i nauczyć się nowych form cukiernictwa CUKIETERIA, zaprasza także na warsztaty.

Jeśli zalogujecie się na stronie, dodatkowo przy zakupach dostaniecie 5% rabatu.






Do tego tortu użyłam Zielonej masy cukrowej Cukieteria.  Bardzo dobrze się wałkuje , jest plastyczna i nie klei się do rąk. Można używać jej do wykonywania figurek a także pokrywania całych tortów, czy robienia płaskich dekoracji. Zrobiłam z niej wodorosty, do wycinania użyłam radełka do faworków. Liście wycinałam foremkami do ciasteczek.  Masa jest bardzo wydajna, co jest jej wielkim plusem.

Do ozdobienia rantu tortu użyłam Zielonych wiórek czekoladowych Cukieteria. Są zrobione z bardzo dobrej jakości czekolady i na dodatek bardzo uniwersalne. Używam ich do domowych lodów, ciast i dekoracji koktajli i przeróżnych deserów.

Na koniec postanowiłam nadać torcikowi trochę koloru i tutaj z pomocą także przyszła mi Cukieteria. Użyłam gotowych kwiatów anturium, mają piękny czerwony kolor, ozdobione są złotymi pręcikami i wyglądają bardzo dostojnie.

Z takimi ozdobami praca nad tortem to prawdziwa przyjemność. Jeśli tak jak ja uwielbiasz pieczenie, a może nawet zajmujesz się tym zawodowo, zachęcam Cię do skorzystania z usług Cukieterii. Ręczę ,że będziecie zachwyceni wysoką jakością produktów.



czwartek, 4 sierpnia 2016

Zimowe leczo z cukinią i papryką

Cukinię bardzo lubimy i często gości na naszym stole. Ostatnio robiłam ciasto z cukinii, jest fenomenalne. Nawet nie doczekało do sesji zdjeciowej :)

 Jednak jak zatrzymać smak tego warzywa na dłużej? Proponuję zrobić leczo na zimę. Będzie w sam raz na szybki obiad. Wystarczy podsmażyć fileta z kurczaka lub plasterki kiełbasy, do tego ryż czy makaron i obiadek gotowy.

Do leczo dodałam sporą dawkę aromatycznych ziół i przypraw. Serdecznie zachęcam do wypróbowania przepisu. U nas piwniczka już prawie zapełniona przetworami. W planach zostały mi tylko powidła śliwkowe.

A jak u Was sezon przetworów w pełni?


Składniki na około 7 -8 litrowych słoików :

2 średniej wielkości cukinie
4 duże papryki (mogą być kolorowe)
1/2 kg młodych pieczarek
2 marchewki
pietruszka
2 cebule
puszka kukurydzy z chilli
2 szklanki przecieru pomidorowego

Przyprawy:
3 liście laurowe
kilka ziarenek ziela angielskiego
łyżka cukru
sól do smaku
świeżo mielony kolorowy pieprz
łyżka słodkiej papryki
łyżka suszonych pomidorów z bazylią
garść posiekanej natki pietruszki
łyżka suszonej kolendry
łyżka suszonego lubczyku


Oraz
 olej do smażenia
woda

Marchew i pietruszkę obieram i ścieram na tarce o dużych oczkach. Cebulę kroję w dużą kostkę i podsmażam na oleju. Dodaję przeciśnięty przez praskę czosnek. Pieczarki dokładnie myję i kroję w plasterki. Dodaję do podsmażonej cebuli. 

Następnie dodaję startą marchewkę i pietruszkę.
Zalewam wodą. Dodaję liście laurowe i ziele angielskie. Przykrywam pokrywką i gotuję na wolnym ogniu. Papryki pozbawiam gniazd nasiennych i kroję także w dużą kostkę. Dodaję do pozostałych warzyw.  Gotuję około 15 minut. Po tym czasie dodaję koncentrat pomidorowy. Doprawiam do smaku solą, cukrem i pieprzem oraz słodką papryką.

 Pamiętamy by w trakcie gotowania sos pokrywał warzywa, więc w razie potrzeby dolewam trochę wody. Cuknię obieram ze skórki i kroję w kostkę. Dodaję do leczo. Gotuję około 10 minut. Na koniec dodaję kukurydzę z puszki. Leczo doprawiam solidną dawką ziół oraz suszonych pomidorów.

Przekłądam do słoików . Zakręcam i pasteryzuję 10 minut. Po wyjęciu ustawiam na ściereczce i nakrywam ręcznikiem. Po ostudzeniu przenoszę do chłodnego pomieszczenia gdzie czekają na konsumpcję. 

środa, 3 sierpnia 2016

Chleb pszenno orkiszowy z ziarnami

Nie ma to jak domowy chleb. Każdy kto jeszcze waha się przy samodzielnie upiec chleb, może zacząć od tego  tego przepisu. Chlebek na pewno wyjdzie smaczny a proces jego przygotowania jest niezwykle prosty. Do tego przepisu nie używa się zakwasu. Jeśli natomiast chodzi o dodatki i zioła można je samodzielnie zmieniać według własnego smaku. Chlebek piekę w żeliwnej brytfannie, dzięki temu ma ładny kształt bochenka. Zawsze najlepiej smakuje piętka, odkrojona jeszcze ciepła, posmarowana masłem i posypana odrobiną soli. Dla tego smaku warto go upiec. Zapraszam.



3 szklanki mąki luksusowej pszennej
1 szklanka mąki orkiszowej
opakowanie suchych drożdży
2 łyżki oleju
łyżka cukru trzcinowego
łyżka soli
1 i 3/4 szklanki ciepłej, przegotowanej wody
5 łyżek mieszanki ziaren ( u mnie były to sezam, siemię lniane złote, słonecznik i pestki dyni)
łyżka suszonych pomidorów
łyżka suszonego lubczyku
łyżeczka ziół prowansalskich
białko do posmarowania chleba i płatki owsiane do posypania

Do miski wlewam wodę, dodaję cukier i drożdże suszone. Mieszam i odstawiam na chwilę aż zaczną pracować . Do miski wsypuję połowę mąki, sól , olej, ziarna, zioła oraz sól. Dodaję zaczyn. Ciasto zaczynam wyrabiać mikserem z końcówką hakami. W trakcie wyrabiania dosypuję pozostałą mąkę. Miksuję na wolnych obrotach około 5 minut. Jeśli macie dużo siły w rękach możecie wyrobić ciasto ręcznie.

Formę żeliwną smaruję masłem i wysypuję płatkami owsianymi lub otrębami. Przekładam ciasto. Wierzch wygładzam mokrą ręką. Odstawiam do wyrośnięcia w ciepłe miejsce.

Przed wstawieniem od piekarnika chleb delikatnie smaruję białkiem i posypuję płatkami owsianymi. Piekę w 180 st około 45 minut. Po upieczeniu wyjmuję z formy i studzę na kratce, w uchylonym piekarniku.

Smacznego .